piątek, 6 stycznia 2012

10 powodów, dla których Islandia to najfajniejsze miejsce na świecie.

Każdy z nas, bez względu na to jak wielkim patriotą by nie był, ma swoje miejsce na mapie, w którym chciałby mieszkać. Sam mam ich conajmniej kilka, ale gdybym miał wybrać jedno, które mógłbym chociaż zwiedzić, byłaby to na pewno Islandia.
Dlaczego?

1. NATURALNE PIĘKNO.
Jeśli kiedykolwiek oglądałaś/oglądałeś zdjęcia z Islandii to pewnie powyższego pytania wcale sobie nie musiałeś/aś zadawać.
Może i na Islandii nie ma najpiękniejszego miejsca na świecie (a w sumie może i jest..), ale bez wątpienia jest to kraj z największym współczynnikiem epickich obiektów naturalnych na kilometr kwadratowy powierzchni.
Weźmy na początek chociażby wulkany. Czynne wulkany. To nimi ostatnimi czasy zasłynęła Islandia uziemiając i paraliżując europejską sieć lotniczą. To oczywiście sprawiło pewne problemy kilku osobom, niemniej jednak.. czy jest coś fajniejszego od mieszkania na wyspie wulkanicznej? Brzmi groźnie..ale raczej nie ma co się obawiać, że jakaś erupcja nie tylko wysadzi naszą chatkę, ale i przyczyni się do zapowiadanego końca świata. No dobra.. jakieś 250 lat temu Laki zabiło 20% mieszkańców wyspy. Ale to i tak niesamowita sprawa, prawda?
Dla miłośników wszelkich tryskających obiektów są jeszcze gejzery. O ile większości kojarzą się one raczej z parkiem Yellowstone, to jednak tak się składa, że ich nagromadzenie tutaj jest tak duże, że samo słowo 'gejzer' pochodzi z języka islandzkiego.
Co jeszcze? Przede wszystkim lodowce. Ponoć na samej Islandii jest mniej więcej objętościowo tyle lodowców co wszystkie inne w Europie razem wzięte. Może nie wszystkich jakoś specjalnie ekscytuje taka mocno zimowa atrakcja, ale sam miałem kiedyś okazje być na lodowcu w Austrii i robi to wybitne wrażenie. A na Islandii te lodowce potrafią być naprawdę wielkie. Zwłaszcza taki Vatnajökull - zajmuje jakąś jedną dziesiątą całej wyspy. To wszystko składa się na to, że Islandia to najbogatsze w wodę państwo świata.
Ma też wiele wodospadów. Może nie tak wysokich i widowiskowych jak jakaś Niagara, ale na pewno pełnych niezwykłego uroku.
Fiordy? "fiordy to mi z ręki jadły".
Kosztem tak bogatego ukształtowania terenu jest co prawda mało interesująca roślinność, but who cares? Macie nawet renifery. I kucyki.

2. KLIMAT
Tak w zasadzie to pewnie wcale nie powinienem przywoływać tego wątku mówiąc o zaletach, bo przecież na Islandii to raczej zimno, no nie?
No niby tak, ale to dość relatywne. Jak ktoś lubi klimaty hiszpańskie to niestety Islandia raczej będzie ciężka do przeżycia. Ale porównując chociażby do Polski to nie wypada to tak źle. O ile latem może nie ma się czym chwalić, bo na islandzkich termometrach wówczas kilkanaście kresek (choć ostatnimi czasy w Reykjaviku został pobity rekord ciepła - 26 stopni), ale za to zimą mamy średnio tylko koło zera. To cieplej niż w Nowym Jorku. Nikt się może przez cały rok tu nie wygrzeje, ale na pewno nie zmarznie. Gorzej z opadami, więc je lepiej przemilczę.. :D

3. NAZWISKA

Oczywiście Islandia to nie tylko sfera geograficzna. Gdyby tak było to raczej ten post byłby zbyt nudny by mi się chciało go pisać. Równie ciekawa jest islandzka kultura.
Rzeczą niezwykle mnie fascynująca są nazwiska. Islandia jest jedynym europejskim krajem, w którym nie istnieją nazwiska rodowe. Nie ma Kowalskich, Smithów czy innych Schulzów. Tu wszystko zależy od imienia Twojego ojca.
Wiktor Michałsson - tak sam bym się nazywał. Moja córka zaś mogłaby nazywać się Danuta Wiktordóttir, a mój syn - Andrzej Wiktorsson. Dosłownie: syn Michała, córka Wiktora, syn Wiktora. Ciekawy system, choć to dosyć dziwne się tak nazywać.. ale najlepsze jest to, że Islandczykom kompletnie to nie przeszkadza. Ólafur pozostaje dla każdego Ólafurem. Zwracanie się po nazwisku jest wręcz nie na miejscu i po prostu obraźliwe. Do tego stopnia, że nawet pozycje w książce telefonicznej są uszeregowane alfabetycznie według.. imion. Jeśli szukasz numeru do pewnego Jóna Peterssona to musisz wiedzieć też czym się zajmuje, bo kolejnym kryterium sortującym jest właśnie zawód. Wszystko na opak.
Swoją drogą to musi być dosyć interesujące gdy islandzka rodzina jedzie do Europy np. na wakacje. Mąż, żona i małe dziecko. Wszyscy z innymi nazwiskami. Nie mają łatwo przy kontrolach granicznych..

4. JĘZYK

Nauczę się kiedyś islandzkiego. To mój wielki cel. Na pewno nie pomoże mi to, że to raczej trudny język. Może nawet bardzo trudny. I przede wszystkim jeden z tych niewymawialnych. Głównie przez zestaw takich śmiesznych fajnych literek, niektórych podobnych do innych skandynawskich znaków, a niektórych nie podobnych do niczego. Islandczycy są ze wszystkiego dumni, a przede wszystkim właśnie z własnego języka.  Islandzki jest jednym z najstarszych języków europejskich, w dodatku praktycznie przez 1000 lat się nie zmienił i każdy normalny mieszkaniec Reykjaviku jest w stanie odczytać księgi z jakiegoś X-XI wieku. No i najlepsze, prawdopodobnie najfajniejsze pożegnanie świata: islandzkim odpowiednikiem angielskiego 'bye bye' jest fenomenalne 'bless bless'. Zdecydowanie muszę się nauczyć tego języka.

5. GĘSTOŚĆ ZALUDNIENIA

Nie wiem czy to aż taka wielka zaleta dla wszystkich, ale jakby się tak zastanowić to chyba nikt z nas nie lubi tłumów. Na wyspie zdecydowanie nas to nie spotka. Współczynnik gęstości zaludnienia wynosi zaledwie 2,73 os/km2. Czyli na chłopski rozum w obrębie kilometra od domu mielibyście jakąś niespełna trójkę sąsiadów. Idę o zakład, że byliby to najlepsi sąsiedzi na świecie. I pewnie mieszkaliby tam od jakichś kilkuset lat, bo imigracja na Islandii praktycznie nie istnieje, a Islandczycy cechują się jedną z najdłużyszch średnich życia na świecie. Jeśli jednak te parę osób na horyzoncie to byłoby zbyt mało to macie jeszcze owce. Jest ich tyle, że na każdego mieszkańca przypadają aż mniej więcej dwie sztuki. Marzę o domku na Islandii, trzech sąsiadach w jakiejkolwiek okolicy i dwóch owieczkach w zagrodzie. Przy okazji fanom tego gatunku zwierząt polecam Nową Zelandię - 20 razy więcej niż mieszkańców.

6. NOC/DZIEŃ POLARNY

Północne, wręcz podbiegunowe położenie Islandii powoduje kolejne fascynujące zjawiska: noc i dzień polarny.
Dlaczego to taka świetna sprawa?
Noc polarna = niekończąca się impreza.. a Islandczycy lubią imprezować. No i te zorze na niebie... Co prawda trwająca ciemność może niezbyt trafić w gust uzależnionym od słońca, ale latem mamy rekompensatę. Dzień polarny.
Co ciekawe oznacza on również niekończącą się imprezę.. Islandczycy naprawdę lubią imprezować. Depresja raczej trudna tam będzie w tym czasie do złapania.

7. REKORDOWA FAJNOŚĆ

Islandczycy to naprawdę interesujący naród. Poza rekordami i osiągnięciami jakie pojawiły się wyżej, ten przecież bardzo mały kraj, może poszczycić się np. tym, że jego mieszkańcy piją najwięcej Coca-Coli na świecie. Cechuje ich też wielka inteligencja i są również najbardziej zaczytanym narodem na kuli ziemskiej. Najczęściej też chodzą do kina. Ich miłość do imprezowania nie jest tłumiona nawet przez bardzo restrykcyjną politykę alkoholową. Do 1989 roku nie można było tam kupić nawet piwa. Co prawda prohibicja już nie obowiązuje, ale napoje wyskokowe sprzedawane są tylko przez spółki państwowe i są naprawdę drogie.
Biorąc to wszystko pod uwagę naprawdę nic dziwnego, że Islandczycy tak dumni są ze swojego dziedzictwa.   A są naprawdę dumni. Zwłaszcza z literatury, głównie Sag, ale oprócz tego odnoszą się z pogardą do innych krajów nordyckich.
8. SAMOWYSTARCZALNOŚĆ

Tak naprawdę Islandia nie ma zbyt łatwo. To nieduża wyspa, w dodatku tak ukształtowana, że ponad połowę jej obszaru stanowią nieużytki. Odległość od innych państw utrudnia też handel i imigrację/emigrację - najbliżej mają do Grenlandii, ale to zdecydowanie niezbyt pomocne...
Tymbardziej wrażenie robi jak to państwo sobie potrafi ze wszystkim poradzić. Pomimo dość nieciekawego, zwłaszcza na pierwszy rzut oka, położenia to największy skarb Islandia otrzymała właśnie od natury - ma niesamowite zbiory wód geotermalnych. Jest jej tyle, że ogrzewają nimi wszystko. Miasta, domy, baseny (praktycznie w każdym domu znajduje się basen będący miejscem spotkań towarzyskich), a nawet.. chodniki, żeby zimą nie zalegał na nich śnieg.
Jakby tego było mało w specjalnych szklarniach hodowane są np. banany lub kawa. Kto by pomyślał, że to Islandia będzie europejskim liderem produkcji bananów?

9. SIGUR RÓS

Tak, zdecydowanie zasługują na osobne wyróżnienie. Najwspanialsi ambasadorzy Islandii. Najlepsi jakich jakikolwiek kraj mógłby sobie wymarzyć. To w zasadzie od nich zaczęła się moja fascynacja tą wyspą, ale wcześniej przyszedł zachwyt nad muzyką Sigur Rós. Muzyką nie dla każdego, ale muzyką niesamowicie inspirującą. Nie wyobrażam sobie możliwości, żeby taki zespół mógł pochodzić z innego państwa. Ich twórczość jest trudna do ogarnięcia (zwłaszcza nie znając języka), ale dodaje to jeszcze lepszego klimatu, a sam Sigur Rós nawet to potrafi świetnie wykorzystać. Zdarzyło im się wydać album pod tytułem "( )" zawierający 8 niezatytułowanych utworów z tekstami w języku stworzonym przez członków zespołu
'vonlenska'. Do płyty była dołączona książeczka z pustymi stronami. Słuchacz mógł tam pisać co samemu słyszy i po swojemu interpretować każde słowo. To jeden z moich ulubionych pomysłów w historii muzyki.

10. ISLANDZKA MUZYKA

Islandia to nie tylko Sigur Rós. Tak naprawdę.. nie znam żadnego przykładu złej lub słabej muzyki pochodzącej z tej wyspy. Za to mamy wręcz zatrzęsienie wybitnych artystów i wykonawców. Björk. múm. Emilliana Torrini. Jónsi. Gus Gus. No i Ólafur Arnalds. A to przecież nie wszystko.. islandzka scena muzyczna zdecydowanie potrafi przekazać przez tę sferę magię swojej ojczystej wyspy.


----


Oczywiście.. mogę się mylić. Nigdy nie byłem na Islandii, a swoją wiedzę opieram na internecie. Zanim się więc rzucicie do samolotów to mam prośbę, byście nie obwiniali mnie o demagogię jeśli się zawiedziecie. Bo myślę, że w rzeczywistości to wcale nie musi wyglądać tak fajnie. Pewnie jest zimno. Pewnie jest pusto. Pewnie jest szaro. I pewnie jest dziwnie. Nie zdziwcie się jak obyczaje tubylców będą zbyt nietypowe, albo jak zaczną zachęcać do spróbowania zgniłego mięsa rekina, zakopanego na kilka miesięcy w ziemii i oblanego moczem - bo to ponoć jedna z tradycyjnych potraw islandzkich Wikingów.

smacznego, bless bless.

4 komentarze:

  1. mam taki ambitny plan, żeby w wakacje 2012 wybrać się do Skandynawii... zobaczymy, co z tego wyjdzie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. jeśli chodzi o mnie to miałem okazję zwiedzić Finlandię, ale to było raczej południe - Helsinki, Turku itd i niestety niezbyt użyłem tych krajobrazów, ale ogólnie rzecz biorąc jest coś w Skandynawii co przyciąga.. i sam oprócz Islandii marzę też np. o Norwegii czy choćby Sztokholmie ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. ejej, dlaczego piszesz o moim marzeniu? Dobrze, że opowiedziałeś troche o Sigur Rós, chociaż mi najbardziej z islandzką muzyką kojarzy się Björk. Cały tekst uwielbiam, no bo jak można nie lubić czegoś co związane jest z Islandią. Bless bless, Natalia Januszdóttir :)
    A i jeszcze coś fajnego: http://vimeo.com/31158028

    OdpowiedzUsuń
  4. Islandczycy nie lubią gdy się ich kojarzy z Björk, poza tym sam nie jestem aż tak jej zagorzałym słuchaczem (choć mam nadzieję że na Openera na jej koncert się dostanę :D) i dla mnie osobiście to właśnie niesamowite Sigur Rós kojarzy mi się ze wszystkim co islandzkie.

    a ten film.. tam jest po prostu niewiarygodnie. nie ma lepszego miejsca na świecie.
    dzięki za linka i komentarz :)

    OdpowiedzUsuń